Trwa właśnie dyskusja na temat odszkodowań, reparacji, najogólniej mówiąc: finansowego zadośćuczynienia Polsce przez spadkobierców nazistowskiego reżimu, czyli dzisiejsze państwo niemieckie. O tym, żeby do odpowiedzialności poczuwały się także niemieckie koncerny, w tym farmaceutyczne, wciąż nie ma mowy.
Przy tej okazji podnosi się argument, że Niemcy nie zapłacili Polsce i Polakom za krzywdy wyrządzone podczas II wojny ani grosza. To nieprawda. Zapłacili sto milionów marek ofiarom zbrodniczych eksperymentów pseudomedycznych okrutnie traktowanym w obozach koncentracyjnych. Przynajmniej tak im się wydawało. Kiedy do Polski trafiły te pieniądze, ogromna część ofiar już nie żyła, a lwią część twardej waluty komuniści po prostu ukradli.
Ilu więźniów było poddanych eksperymentom pseudomedycznym w obozach koncentracyjnych, tego nie dowiemy się już nigdy. Ilu z nich zginęło? Na pewno większość. Nie zawsze było to rzecz jasna bezpośrednim efektem eksperymentów, ale czasem pośrednim ich skutkiem. Niemcy traktowali bowiem wszystkich poddawanych doświadczeniom więźniów jako tak zwanych „nosicieli tajemnicy” (Geheimnissträger). Niemieckim lekarzom, urzędnikom i koncernom farmaceutycznym ogromnie zależało na tym, żeby nikt nigdy nie poznał żadnych szczegółów dotyczących eksperymentów przeprowadzanych na więźniach. Dlatego robiono wszystko, żeby w obliczu zbliżającej się kapitulacji III Rzeszy zniszczyć dowody, dokumenty i fizycznie zlikwidować świadków doświadczeń. A jednak tysiące osób po wojnie mogło głośno mówić o tym, co ich spotkało. Do 31 marca 1963 roku Polski Czerwony Krzyż zarejestrował 5890 osób, które zgłosiło wnioski o pomoc finansową w związku z dokonanymi na nich eksperymentami pseudomedycznymi w obozach koncentracyjnych. Z tym tematem wiąże się kolejny problem: obozy koncentracyjne nazywane były – z ogromną precyzją – obozami zagłady. Przybywające do obozów transporty więźniów były zwykle informowane, że jedynym wyjściem z nich jest komin krematorium. Więźniowie mieli pracować tak długo, aż umrą i im szybciej się tak działo, tym lepiej było to widziane w maszynie nazistowskiej zbrodni. Szacuje się, że na każdy tysiąc uwięzionych w obozach koncentracyjnych Polaków, 900 zginęło. Ci, którzy uszli z życiem, bardzo często umierali tuż po zakończeniu wojny w efekcie obozowych przeżyć, tak fizycznych, jak i psychicznych.
Więźniowie, na których przeprowadzano doświadczenia i którzy przeżyli obóz koncentracyjny, do końca życia musieli zmagać się z konsekwencjami tych eksperymentów. W 1969 roku został opublikowany raport dotyczący raptem stu takich więźniów. W. Fejkiel zbadał byłych więźniów, na których przeprowadzono doświadczenia z durem, sterylizacyjne i farmakologiczne. Wszyscy wykazywali uszkodzenia mózgu (połowa badanych – ciężkie), ponad połowa cierpiała na poważne uszkodzenia słuchu, tyle samo na przewlekłe choroby przewodu pokarmowego i wiele innych chorób.
Wcześniej, na przełomie lat 50. i 60., także dzięki polskim ofiarom zbrodniczych eksperymentów pseudomedycznych, na świecie zaczęło być głośno o konieczności pomocy finansowej dla więźniów obozów koncentracyjnych, na których przeprowadzano okrutne doświadczenia. Doskonałe wykorzystanie mediów choćby przez „Króliczki z Ravensbrück” doprowadziło do tego, że międzynarodowa opinia publiczna grzmiała jednogłośnie: Niemcy muszą wypłacić odszkodowania także tym więźniom, którzy akurat są obywateli państwa zza żelaznej kurtyny.
Niemcy wiedzieli, że muszą to zrobić mądrze. Pomysłów było wiele: powołanie specjalnej fundacji, zbudowanie funduszu na bazie emisji specjalnych znaczków pocztowych, przejęcie odpowiedzialności majątkowej przez niemieckie przedsiębiorstwa. Koncepcje te ukrócił stanowczo dyrektor Deutsche Bank Hermann Abs: „Rozmawiałem z kilkoma czołowymi osobistościami o problemie utworzenia fundacji. Niestety, moje starania nie zakończyły się sukcesem. Ze wszystkich stron mówiono, że opinia publiczna fakt, iż osoby albo firmy chcą przekazać pieniądze na cele fundacji, mogłaby potraktować ewentualnie jako przyznanie się do winy lub odpowiedzialności”. A przecież koncerny farmaceutyczne, które stały za wieloma eksperymentami w obozach koncentracyjnych nie mogły tak po prostu przyznać się do winy!
Finalnie Niemcy zgodzili się wypłacić sto milionów marek żyjącym ofiarom nielegalnych doświadczeń pseudomedycznych. Proces wypłat trwał łącznie od 5 maja 1960 roku, kiedy niemieccy posłowie uchwalili pierwszy akt prawny umożliwiający wypłatę odszkodowań, do 30 czerwca 1986 roku, kiedy ostatecznie zamknięto po polskiej stronie procedurę wypłat. Czterdzieści lat po wojnie żyło już naprawdę niewiele ofiar niemieckich zbrodni pseudomedycznych. Łącznie przez te wszystkie lata pomoc dostało 5448 Polaków, byłych więźniów, którym komunistyczne władze kazały… udowadniać, że naprawdę byli ofiarami eksperymentów, ale to temat na kolejny artykuł.
W mojej książce „Trzecia Rzesza i koncerny farmaceutyczne” jeden z rozdziałów jest poświęcony tematyce odszkodowań. Zapraszam do zamawiania książki w przedsprzedaży na www.skutecki.pl lub w księgarni Naszej Polski: www.sklep.naszapolska.pl
Artykuł miał pierwodruk na portalu Nasza Polska.