Wanda Kiedrzyńska była więźniem niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Ravensbrück. Po wojnie wydała książkę na temat tego obozu, a w 2019 roku Fundacja Cultura Memoriae wraz z IPN wznowili tę pozycję słusznie zakładając, że jest to tytuł absolutnie obowiązkowy dla każdego, kto chciałby zrozumieć specyfikę niemieckich obozów.
Wanda Kiedrzyńska była doktorem nauk historycznych, dzięki czemu jej opracowanie, choć oparte w ogromnej mierze na osobistych doświadczeniach, ma charakter bardzo naukowy. Pamiętajmy, że autorka przed wojną była kierownikiem archiwum w Instytucie Badań Najnowszej Historii Polski, a po 1939 roku działaczką Związku Walki Zbrojnej. Wraz z mężem (zamordowanym później w Auschwtitz) została aresztowana przez Gestapo 20 listopada 1941 roku. Po ciężkim śledztwie na Pawiaku trafiła do Ravensbrück, gdzie dostała numer 11402 i była więziona do 28 kwietnia 1945 roku. W obozie Kiedrzyńska prowadziła tajne nauczanie i brała udział w więźniarskim ruchu oporu.
Książka zatytułowana po prostu „Ravensbrück” jest próbą obiektywnego opisu piekła. Autorka przedstawia powstanie i rozwój obozu, warunki zdrowotne wraz ze szczegółowym opisem procedur przeprowadzania eksperymentów pseudomedycznych przez niemieckich lekarzy, w miarę możliwości precyzyjnie opisuje kolejne transporty Polek do obozu, funkcjonowanie podziemnego ruchu oporu w obozie. Osobny rozdział jest poświęcony mało znanemu zagadnieniu męskiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück i egzekucjom w obozie. Na kilkudziesięciu stronach zamieszczono krótkie, treściwe biogramy wielu więźniarek, na których przeprowadzono zbrodnicze eksperymenty pseudomedyczne. Dodatkowym atutem książki jest wkładka z kolorowymi zdjęciami oraz zestaw wstępów do poprzednich wydań, w tym autorstwa m.in. Wandy Półtawskiej, Jarosława Szarka i ks. Roberta Ogrodnika.
Czym był obóz w Ravensbrück dzisiaj już mniej więcej wiemy, ale wciąż wiele aspektów obozowego życia pozostaje w cieniu głównych rozważań. Więźniarki miały obowiązek pracy, ale była to przecież praca wykonywana na rzecz konkretnych niemieckich firm, z których wiele jest dzisiaj potężnymi koncernami o zasięgu globalnym. Jedną z takich firm, na których potęgę pracowały niewolniczo więźniarki obozu był Siemens. Trzeba pamiętać, że praca więźniarek miała na celu nie tylko wykorzystywanie ich gospodarczo, ekonomicznie, ale poprzez pracę ponad siły chodziło również o fizyczne wyniszczenie osadzonych. Wciąż stanowi zagadkę los więźniarek wytypowanych podczas selekcji. Niemcy próbowali kilkukrotnie stworzyć listę więźniarek niezdolnych do pracy obiecując im przeniesienie do lżejszych obozów i brak obowiązku wykonywania najcięższych prac. Oczywiście kłamali: w rzeczywistości wybrana grupa najsłabszych więźniarek znikała bez śladu. Wracały tylko ich ubrania. Gdzie były mordowane, bo z pewnością taki właśnie los ich spotkał? W jaki sposób były zabijane: bronią palną, gazem? W kilku przypadkach możemy zaryzykować bardzo wiarygodne hipotezy, ale pewności nie mamy.
Łącznie ofiarą niemieckiego szaleństwa padło około 50 tysięcy więźniarek Ravensbrück. Z tej liczby ogromną część stanowiły Polki. Jeśli chodzi o zbrodnicze eksperymenty pseudomedyczne to przeprowadzano je prawie wyłącznie na Polkach. Mimo tego terroru, to właśnie wśród Polek kwitło podziemne obozowe życie. Polski ruch oporu w obozie był wyjątkowo aktywny i skuteczny: wielokrotnie udawało się więźniarkom ratować życie koleżanek, przemycać na zewnątrz informacje o prawdziwym charakterze obozu i prowadzić ciągłą akcję tajnego nauczania.
Książka Wandy Kiedrzyńskiej zdecydowanie zasługiwała na kolejne wydanie i dobrze się stało, że Fundacja Cultura Memoriae wraz z IPN zdecydowali się przypomnieć ten tytuł. Dzięki temu książka „Ravensbrück” ukazała się w godnej oprawie edytorskiej, w twardej okładce i doskonałej jakości druku. Szkoda jedynie, że nakład był na tyle niewielki, że dzisiaj – raptem po kilku latach – książkę można kupić jedynie w antykwariatach.
Tekst miał pierwodruk na portalu historianaprawde.pl