Lekarze w historii bywali różni. Niemiecki doktor Hermann Pfanmülller należał do tych najgorszych. Mija właśnie kolejna rocznica kuriozalnego wyroku, jaki usłyszał po wojnie za to, jak okrutnie mordował ludzi chorych i małe dzieci w imię szalonej idei.
Niemcy byli przekonani, że ludzie innych ras, ludzie chorzy psychicznie, ludzie odstający od ideału nordyckiego wojownika nie tyle są gorsi, co wręcz nie mieszczą się w definicji człowieka. Jak w Norymberdze mówił niemiecki lekarz, Karl Brandt, „chcieliśmy osiągnąć to, by te potworki ująć możliwe natychmiast po urodzeniu i zabić”. Od połowy lat 30. w Niemczech zaczęło się masowe mordowanie niepełnosprawnych dzieci. Decyzje były podejmowane wyłącznie na podstawie dokumentacji medycznej, tak żeby lekarz podpisujący wyrok śmierci nie musiał nawet spojrzeć w oczy ofierze. Kiedy już wszystko było zapięte na ostatni guzik, kontaktowano się z rodzicami takiego dziecka i wmawiano im, że powinno ono trafić do specjalnego ośrodka zdrowia, gdzie otrzyma najlepszą i najbardziej skuteczną z dostępnych terapii. Większość rodziców zgadzała się dobrowolnie, a opornych – ówczesnych wyznawców teorii spiskowych – przekonywano groźbą utraty praw rodzicielskich. Na miejsca kaźni wyznaczono dwadzieścia osiem szpitali, w tym także cieszący się prestiżem ośrodek Eglfing-Haar. Tam przez krótki czas sprawiano wrażenie opieki nad chorym dzieckiem, ale bardzo szybko bezwzględnie je mordowano. Niektórych pacjentów zabijano skumulowaną dawką leków, ale innych głodzono na śmierć. Hermann Pfanmüller był jednym z najbardziej okrutnych lekarzy.

W Norymberdze składał zeznania m.in. nauczyciel, Ludwig Lehner, który odwiedził szpital Eglfing-Haar jesienią 1939 roku. Powiedział wówczas: „Z komentarzy Pfannmüllera pamiętam to, co najważniejsze: „Te stworzenia (mówił o dzieciach) w sposób naturalny stanowią dla mnie jako narodowego socjalisty tylko obciążenie dla zdrowia ciała naszego narodu. Nie zabijamy (być może użył eufemizmu) trucizną lub zastrzykami, bo dostarczyłoby to paliwa zagranicznej prasie i pewnym „szwajcarskim rycerzom” (chodzi o Czerwony Krzyż – przyp. P.S.). Nie, nasza metoda jest o wiele prostsza i bardziej naturalna, jak mogą państwo zobaczyć”. Po tych słowach z pomocą pielęgniarki przyniósł z łóżeczka dziecko. Gdy je pokazywał, jak martwego królika, powiedział konspiracyjnym tonem i z cynicznym uśmiechem: „Temu zajmie to człowieka trzymającego w swoich mięsistych rękach ów zapłakany szkielet, w otoczeniu innych głodujących dzieci, jest nadal żywy w mojej pamięci. Morderca powiedział później, że nie pozbawiano ich jedzenia w ogóle, tylko stopniowo zmniejszano im racje. Pewna pani z grupy gości zapytała, z trudem hamując swoje oburzenie, czy szybsza śmierć przez zastrzyk nie byłaby bardziej łaskawa. Pfannmüller upierał się, że jego metoda jest bardziej praktyczna, biorąc pod uwagę zagraniczną prasę. Dla szczerości, z jaką odnosił się do swoich „kuracji”, znajduję wyjaśnienie tylko w cynizmie i braku wrażliwości”.
Wspomniany doktor Hermann Pfannmüller stanowi pewien symbol tego co niemieccy lekarze robili przed wojną, w jej trakcie i jakie ich spotkały konsekwencje po wojnie. Pfannmüller urodził się w 1886 roku w Monachium. Był psychiatrą i neurologiem, doktorat obronił w 1911 roku. Pracował jako lekarz zakładowy w sanatorium w Ansbach. Do NSDAP wstąpił w 1922 roku. Przez całą wojnę był dyrektorem sanatorium Egfling-Haar pod Monachium i ekspertem nazistowskiego programu eutanazji. W swojej placówce zorganizował dwa tak zwane domy głodowe, w których setki pacjentów cierpiało z powodu niedożywienia i finalnie umierało z głodu. Od października 1940 roku sanatorium zostało związane z „departamentem dziecięcym” Bawarii. Pfannmüller, jak wiemy z dochodzenia przeprowadzonego po wojnie, zamordował 332 dzieci zastrzykami luminalu, morfiny i skopolaminy. Równocześnie od 17 listopada 1939 roku Pfannmüller był ekspertem akcji T4 i na podstawie formularzy, nie oglądając pacjentów, segregował ich jako „wartych” lub „niewartych życia”. Szacuje się, że łącznie ocenił on ponad cztery tysiące formularzy wydając kilka tysięcy wyroków śmierci.
Po wojnie został aresztowany 2 maja 1945 roku przez amerykańskich żołnierzy. W maju dwa lata później zeznawał w Norymberdze jako… świadek. Akt oskarżenia usłyszał dopiero w 1949 roku w Monachium. Za udział w akcji T4, przenoszenie pacjentów do ośrodków zagłady, organizację „domów głodu”, zabijanie dzieci za pomocą zastrzyków został skazany na sześć lat pozbawienia wolności. Odwołał się oczywiście i bawarski Sąd Najwyższy w marcu 1950 roku uchylił wyrok. Ostatecznie 15 marca 1951 roku Pfannmüller usłyszał wyrok Sądu Okręgowego w Monachium: pięć lat pozbawienia wolności, wliczając do „kary” okres internowania i aresztu. Hermann Pfannmüller, bezsprzecznie winny zbrodni popełnionych na tysiącach dzieci i dorosłych, zmarł na wolności w kwietniu 1961 roku w wieku 75 lat.
Więcej na temat niemieckich zbrodni medycznych w czasie II wojny światowej piszę w książce „Trzecia Rzesza i koncerny farmaceutyczne”.
Artykuł miał pierwodruk na portalu www.historianaprawde.pl